marianna marianna
336
BLOG

Ciocia Idusia

marianna marianna Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Pamiętam jej perlisty śmiech i głos. Niepowtarzalny. Coś w rodzaju Smosarskiej a jednak delikatniejszy. Pasował do jej drobnej , kobiecej figury. Była wnuczką panienki, dziedziczki z pałacu  i .....fornala. . W przeciwieństwie do swojej rodzicielki - grubej, topornej i ordynarnej baby - całkowicie wdała się w babkę.  Była przyjaciółką mojej Mamy. Wychowywali ją przybrani dziadkowie którzy służyli w pałacu u jej pradziadków . Pokojówka i lokaj - to im powierzono do adopcji bękarta.

W latach 1942 - 43 wracając z pracy często przywoziła z Warszawy dziecko. Zawsze tylko jedno. Dzień lub dwa dni póżniej odwoziła je. Dokąd? Nikt nie wiedział i nie pytał, choć wszyscy wiedzieli, że to dzieci wydobyte z getta.. Od dworca do jej domu było ok. 2 km . Droga wiodła gęsto zabudowaną aleją poza centrum miasta. Wielu się dziwiło, że się nie boi - przecież mogla się natknąc na jakiś patrol niemiecki. Myślę, że to sam Pan Bóg nad nią czuwał.

Jej osobisty narzeczony - Włodek,  przyjażnił się z moim Tatą. Obaj byli w AK. Jego ojciec był kościelnym. Często składali mu wizyty na plebanii gdzie miał swój kantorek. Dziwnym trafem ksiądz proboszcz w tym czasie gdzieś znikał, zostawiając niezamknięte na klucz drzwi kancelarii. Na dodatek zawsze walało się kilka ostemplowanych metryk i pełen dostęp do ksiąg parafialnych tzw. rejestrów. Jak można było tego nie wykorzystać?! Taki traf!

   Jak to się w życiu ładnie plecie . Idusia wyszła za mąż za Włodka a Tata ożenił się z Mamą. O cioci Idusi opowiedziała mi Mama. Reszte usłyszłam od Taty.

marianna
O mnie marianna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości